Jeźdźcy [...] są kolejnym obrazem angielskości - oczywiście chodzi o dawnych Anglosasów, nie zaś współczesnych Anglików, jest to jednak angielskość. Tolkien wprawdzie odrzucił później taką intetrpretację, utrzymując w przypisie do Dodatku F (II), że "przełożenie" wszystkich imion i nazw Jeźdźców na staroangielski nie oznacza, iż Jeźdźcy i dawni Anglosasi mieli ze sobą wiele wspólnego. Jednak proces "przekładu" sięga bardzo głęboko. Można zacząc od nazwy, jaką sami Jeźdźcy nadają swojemu krajowi, czyli Marchii, Mark. Jest to albo też powinna być nazwa równie powszechan co Shire ("hrabstwo"), ale została zaciemniona przez ów rodzaj uczonego zlatynizowania (i sfrancurzenia) [...]. Centarlne królestwo anglosaskiej Anglii jest nieodmiennie znane historykom jako "Mercja", a jego mieszkańcy jako "Mercjanie". [...] w istocie zachodni Sasi [...] nazywali swoich sąsiadów Myrce. Gdyby nazwa tego królestwa przetrwała, na pewno brzmiałaby *Mearc. Jednak Tolkien [..] nie miałby żadnych problemów z przełożeniem jej z powrotem na mercjański. [...] otrzymujemy *Marc, wymawianą jak "Mark". [...] Co do białego konia, który jest godłem Marchii, to [...] znaleźć go można o dzień spaceru od domu Tolkiena. Jest to Biały Koń z Uffington wyrzeźbiony w wapiennych skałach niedaleko wielkiego kurhanu z epoki kamiennej, zwanego kuźnią Welanda. Wszystkie imiona, jakie noszą Jeźdźcy, ich konie i broń, są czysto anglosaskie i (co rzadziej dostrzegano) czysto mecjańskie, a nie zachodniosaksońskie. Imiona ich królów [...] są poprostu anglosaskimi określeniami bądź epitetami królów z wyjątkiem [...] pierwszego: Eorl, imię założyciela królewskiej dynastii, oznacza po prostu "earla" czy w bardzo starej angielszczyźnie "wojownika". Pochodzi z czasów, gdy nie było jeszcze królów.
Istnieje, co trzeba przyznać, jedna cecha Jeźdźców, którą odznaczali się historyczni przodkowie Anglików, a mianowicie fakt, że są jeźdźcami właśnie. W tekstach z okresu późnoanglosaskiego, takich jak The Battle of Maldon czy prozatorska Anglo-Saxon Chronicle, opór wojsk anglosaskich wobec koni balansuje na granicy zatraty i komizmu. The Battle of Meldon zaczyna się od tego, jak wódz Anglosasów rozkazuje swoim ludziom zostawić konie i ruszyć pieszo. [itd] A jednak - jak mógł sądzić Tolkien - jeśli dobrze się przyjrzeć dostępnym danym, nie wszystkie okazują się jednoznaczne. Uderzajace jest na przykład to, że we współczesnej angielszczyźnie nie mamy rodzimego słowa na określenie równin dla koni [step, sawanna, choć takie, które by mogły być są w Anglii Wschodniej] [...] a gdyby istniało, mielibyśmy na nie określenie i brzmiałoby ono (weðlug Tolkiena) emnet. W istocie Emnet Wschodni ("Bruzda Wschodnia") to pierwsze miejsce w Riddermarchii, o którym się dowiadujemy.
|