Forum Bractwa Rivendell Mae govannen mellon... witamy na forum poświęconym Eldarom przy Bractwie Rivendell (Heren Nalmiristo: www.bractwo-rivendell.pl)
W tym temacie chciałbym się dowiedzieć jakie popieracie podejście do życia i innych ludzi. Na przykład: czy uważacie że trzeba czynić dobro i wspierać zawsze wszystkich ludzi, a może liczy się dla was tylko rodzina i znajomi reszta już nie, albo tylko zysk materialny? Zapraszam do dyskusji i czekam na wasze propozycje.
_________________ Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.
Plemię: Noldor
Ulubiona Era: Pierwsza
Narodziny: Yunquëa Víressë 23. (I)
Wiek: 33 Dołączył: 25 Maj 2005 Posty: 5293 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-10-21, 20:04
Szalenie generalizujące pytanie. Może lepiej by było zacząć od czegoś bardziej konkretnego?
_________________
Jest takie miejsce, zwane „niebiosami", gdzie można dokończyć rozpoczęte tu dobro, gdzie spełniają się nie napisane opowieści i nie spełnione nadzieje. -- J.R.R. Tolkien
Aragorn I take to be my liege lord whether he claim it or no, and any wish from him to me is a command. -- Prince Imrahil
Chodzi mi głównie o to co się dla was w życiu liczy najbardziej. Czy żyjecie "chwilą", czy myślicie daleko w przód? No i to co napisałem poprzednim poście, nie wiem jak lepiej wyjaśnić.
_________________ Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.
Plemię: Sindar
Ulubiona Era: Pierwsza
Wiek: 23 Dołączył: 19 Mar 2012 Posty: 120 Skąd: z poza dolin z poza gór
Wysłany: 2014-10-31, 22:16
Fingolfin napisał/a:
czy uważacie że trzeba czynić dobro i wspierać zawsze wszystkich ludzi, a może liczy się dla was tylko rodzina i znajomi reszta już nie, albo tylko zysk materialny? Zapraszam do dyskusji i czekam na wasze propozycje.
Wszystko zależy od sytuacji-oczywiście że należy czynić dobro ale nie można zapominać o sobie i bliskich. Oczywiście że zysk materialny też się liczy bo raczej nie wyżyjemy na samym chlebie i wodzie bo to tez kosztuje a nikt nam raczej nie da za darmo (zresztą nie uśmiecha mi się myśl że mam siedzieć i nic nie robić to przy okazji zarobie i umile se życie )
Fingolfin napisał/a:
Czy żyjecie "chwilą", czy myślicie daleko w przód?
Raczej żyję chwilą bo i tak wychodze z któregoś prawa Muphiego że każdy plan bierze w łeb .Ale również planuje trochę do przodu bo w liceum już trzeba myśleć co robić a na studiach myśleć o innych rzeczach w przód ale to jeszcze nie mój wiek
Fingolfin napisał/a:
Chodzi mi głównie o to co się dla was w życiu liczy najbardziej.
Najbardziej cenię sobie szczerosc radosć i bycie sobą. Czemu to już okazja na inny temat
PS: Jak ostatnio Fingolfin wystartował z tematem to rozkręciła się z tego niezła dyskusja. Strach się bać co tym razem nastąpi
Mi na przykład trudno się troszczyc o ludzi których nie znam i nie widziałem, ale dla rodziny i znajomych zawsze jestem gotowy śpieszyć na pomoc. Co do planowania to mam kilka staranie przemyślanych planów na życie, wiem że najpewniej nie uda mi się ich w pełni zrealizować, takie życie, ale marzenia i plany warto mieć
_________________ Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.
Co do tego troszczenia się, to zrozumiałe, że trudniej poczuć chęć wsparcia nieznajomych... nikt też oczywiście nie nakłada obowiązku ciągłej gotowości śpieszenia z pomocą komukolwiek. Ale z drugiej strony zauważ, że w wielu życiowych sytuacjach może się o ciebie "zatroszczyć" ktoś, kogo nie znasz - osoba odśnieżająca chodnik w ramach pracy społecznej albo lekarz zszywający i opatrujący ranę. Rodzina i znajomi to wspaniała sprawa, ale żyjemy w społeczeństwie, którego członkowie współpracują, biorą na siebie jakieś obowiązki dla dobra ogółu, a to wszystko opiera się na zaufaniu do nieznajomych. Przynajmniej taki jest zamysł, bo akurat w Polsce jako społeczeństwo mamy obecnie szczególnie niską świadomość tego specyficznego braterstwa.
Zapewne to, co piszesz, jest jakąś reakcję na nierealne postulaty heroicznego "bycia dla innych" - ale czy w związku z tym trzeba się posuwać do wniosków skłaniających się ku przeciwnym skrajnościom? Jest dużo miejsca pomiędzy wyrzeczeniem się własnego życia dla innych a mafijnym nepotyzmem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach