Forum Bractwa Rivendell Mae govannen mellon... witamy na forum poświęconym Eldarom przy Bractwie Rivendell (Heren Nalmiristo: www.bractwo-rivendell.pl)
Jakiś czas temu słuchałam audycji o buncie..jak to kiedyś młodzi ludzie buntowali się przeciw władzy, okupantom, powszechnym trendom itd..chcieli zmieniać świat na lepsze..
a teraz? Osoby w studiu podkreślały jak bardzo młodzież wtapia się w rzeczywistość, nie buntuje się tylko idzie z prądem, niezależnie czy w dobrym czy złym kierunku, jest nawet bezwzględna..że poddaje się bardzo szybko i nie chce, tak jak poprzednie pokolenia, czegoś próbować zmienić...
swoją drogą, przeraziły mnie odpowiedzi jednego z warszawskich gimnazjów, w którym młodzież odpowiedziała, że odbicie Rudego w akcji pod Arsenałem nie było wyrazem odwagi a niepotrzebną, głupia brawurą..a to przecież ich bunt przeciw Nazistom i więzy przyjaźni były najważniejsze, dzięki temu pozostali znani na kartach historii..bo może już nie bohaterami dla niektórych?
Wydaje mi się, że ze sposobem życia współczesnych ludzi jest trochę tak, że świat jest po wielkich rewolucjach obyczajowych i "wszystkim" się wydaje, że jest w porządku i co najwyżej ten stan trzeba umacniać. Co umacniać? Powszechną "tolerancję" i relatywizm!
Jeżeli jako bunt uznane może być nieoglądanie telewizji, nieczytanie głupiutkich czasopism, nieubieranie się według aktualnych młodzieżowych wytycznych, za to (o, zgrozo!) poważne traktowanie przyszłości swojej jak i państwa, zainteresowanie przeszłością i problematyką regionu w jakim się mieszka, szacunek dla języka mówionego i pisanego, jak i do osób, do których to słowo jest skierowane, zainteresowanie kulturą, odpowiedzialne kształtowanie swoich relacji z innymi itd., itp. to jestem buntowniczką. =p Ale raczej w mikroskali, bo na innych w ten sposób trudno wpłynąć. Choć w moim otoczeniu jest więcej osób o bardziej świadomym spojrzeniu na świat i silnym kręgosłupie moralnym, jak się to ładnie mówi. Tyle że jeśli takie osoby są, to raczej nie należą do tych, które lubią się drzeć i rozpychać łokciami, więc nie usłyszymy o nich.
Ja za lat swojej młodości z kumplem wzięliśmy sobie za azymut stwierdzenie "bunt to grunt" i buntowaliśmy się przeciw wszystkiemu.
Zakończyliśmy jednak akcje kiedy okazało się, że nie da się zbuntować przeciwko oddychaniu (nie żebyśmy nie próbowali).
Nie mylił bym buntu przeciw nazistom i komunistom z typowym buntem młodzieży.
Właściwie sprzeciw wobec ogólnie rozumianego podsumowania akcji pod arsenałem jest buntem.
Zwróciłbym też uwagę na to, że zawsze postrzegano młodsze pokolenia jako gorsze.
Ostatnio zmieniony przez Elvinga Istimo 2011-02-01, 23:39, w całości zmieniany 1 raz
Seonaid [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-02, 10:43
generalnie najczęściej młode pokolenie się buntuje, młodzi mają energię, zapał, marzenia...ze starszymi to już różnie bywa...w sumie ciekawe dlaczego, skoro powinni się nauczyć, że bez marzeń i ciężkiej pracy nie da się iść do przodu?
zauważcie jednak, że nie każdy był przeciw nazistom...ile ludzi z nimi współpracowało, przyjęło ich rządy bez żadnego protestu...poza tym kto wie ile ludzi teraz by powiedziało, ze pod niemcem byłoby lepiej żyć(nawet w Polsce!)?
według mnie nie postrzegałabym młodszego pokolenia jako gorsze. Fakt, ze dla standardów naszych dziadków i rodziców może i jest gorzej, tylko...tylko, że oni nie żyli w tych czasach, zmagali się zupełnie z innymi problemami i trudno powiedzieć, jakby teraz by się zachowali...
Nanatei mam podobnie, w mikroskali dotrzymuje słowa, staram się nie kłamać, oszukiwać itd tylko co mi nawet po rozpychaniu łokciami jak i tak każdy mnie oleje, bo po co się starać, jezeli nawet za małe oszustwo zarobi sie więcej...
Plemię: Noldor
Ulubiona Era: Pierwsza
Narodziny: Yunquëa Víressë 23. (I)
Wiek: 33 Dołączył: 25 Maj 2005 Posty: 5293 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-02-02, 14:35
Z buntem jakoś tak jest, że mimo wszystko jest związany z młodym wiekiem. Fakt, teoretycznie to co innego bunt młodzieży przeciwko rodzicom, a co innego młodych przeciw nazistom.
A jednak nie zgadzam się z tym do końca. Młody wiek, to okres burzy hormonów, typowego uwarunkowania pracy organizmu w zależności od dorastania. Chłopcy, o których mówicie, walczyli z nazistami będąc w okresie dorastania, a więc i hormony musiały mieć wpływ. Oczywiście nie neguję, że ważne było poczucie patriotyzmu, honoru. Bardzo sobie ceniłem zawsze ich bohaterskie postawy. Jednak i tutaj czynnikiem było to dorastanie.
Jeżeli dojrzewamy w spokojnym środowisku, to po prostu szukamy sposobu, by się wyszaleć. Zazwyczaj całość zamyka się w buncie przeciwko rodzicom, którzy zabraniają wielu rzeczy w imię dobra dziecka (co po części jest racją, ale łatwo można przesadzić, jak wiemy). Młode musi się wyszaleć, dlatego buntuje się przeciwko temu uciskowi, jak można to nazwać, choć nie jest to ucisk tak mocny. A jednak przez młodych jest tak często odbierany. Sami jesteśmy młodzi i możemy potwierdzić, że wiele razy spotykaliśmy się z takimi sytuacjami. Nie lubiliśmy rodziców czy nauczycieli, bo kazali nam coś robić. Ograniczali naszą wolność, której tak bardzo nam było potrzeba w tamtym okresie. I choć z perspektywy czasu wiemy, że mieli trochę racji, to pamiętamy też, że zawsze przepełniała nas chęć walki z tym. Bunt jest był i będzie u młodych, ale tylko w tej skali lokalnego środowiska.
Faktycznie jest tak, że od dłuższego czasu nie ma czegoś takiego jak nowy nurt w czymkolwiek. Ani w sztuce, piśmie, ani tak na prawdę muzyce. Dawniej były nurty, trafialiśmy pewien jeden trend w sztuce, któremu podporządkowywał się prawie cały świat (oczywiście z reguły z opóźnieniem w różnych miejscach, ale jednak). Dzisiaj możemy mówić, że mamy rozwarstwienie kultury. Mamy subkultury, które tworzą się coraz to nowsze i upadają po jakimś czasie. Nasze życie zdominowane jest pędem za karierą, a nie zmienianiem świata. Bo ten podoba nam się taki jaki jest. Odpowiada nam, że możemy iść do sklepu i dostać co chcemy. Oczywiście płacąc, choć także w tej kwestii jest co raz lepiej. Możemy pozwolić sobie na kolejne wydatki, gadżety, pomoc technologiczną w domu. To wszystko sprawia, że bunt mniej przelewa się na tłumy, bardziej dotyka pojedynczych jednostek i ich otoczenia.
Aczkolwiek nadal nie zamykałbym się na tezę, że bunt jest. Nazwałbym to buntem skrywanym. Buntem, który ukrył się w sieci i jest niewidoczny dla otoczenia. W końcu nadal możemy znaleźć wspólnych wrogów w dzisiejszym świecie, choć nie na tak dużą skalę. Wystarczy, że przytoczę historię katów zwierząt, których internauci znajdywali rozpoznając ich na filmach, robiąc nagonki, protesty. Większość to bardzo młodzi ludzie.
Wydaje mi się, że wciąż szukamy czegoś lepszego dla wszystkich. Ciągle chcemy udoskonalić ten świat, ale przychodzi nam to co raz trudniej, bo mamy, jako społeczeństwa, coraz więcej wolności.
To wpisuje się w jedyny nurt, który moim zdaniem przebija się przez tłumy i jest dosyć jednolity dzisiaj, a mianowicie postmodernizm. To właśnie on mówi o tym, że jesteśmy na krańcu historii. Wszystko co najgorsze już przeminęło, a perspektywa nowych wojen jest bardzo mało prawdopodobna. Postmodernizm mówi właśnie, że skończyły się wielkie historie. Nie ma narodowych epopei. Dzisiaj wszyscy tworzymy rzeczywistość wspólnie i jest ona dla nas akceptowalna, nie potrzebujemy walczyć z wrogiem, bo wroga nie ma.
Wracając do nazizmu. Myślę, że nazizm był naciskiem, który mógł stanowić substytut presji, zakazów i nakazów rodziców. Młodzież tamtego okresu wychowywała się sama ze sobą. Rodziców albo nie było, albo nie mieli czasu dbać o swoje pociechy. Młodzi szukali adrenaliny, a równocześnie nie odpowiadał im nacisk, zakazy, czyli ten sam mechanizm, co dzisiaj u młodzieży w domu, skierowane także na nich ze strony wroga. Stąd chętniej działali przeciwko nazistom. To, że mogli swoją gorycz przelać w formie otwartej walki, pomogło nam odzyskać wolność, a im ujście negatywnych odczuć, emocji.
Na koniec już chciałbym zauważyć, że nie jest też tak, że nie ma się przeciwko czemu buntować dzisiaj. Nie dalej jak te kilka lat temu mieliśmy do czynienia z pomarańczową rewolucją. Oczywiście dzisiaj znamy jej owoce, ale zauważmy, że wtedy wszyscy staliśmy w obronie Ukrainy, jej narodu. Wciąż na świecie są miejsca, gdzie młodzi walczą o swoją wolność, o zmianę systemu. Przypomnijcie sobie zamieszki studenckie w Iranie po wyborach, czy ostatnio na Białorusi. Nie tylko młodzi walczą. Spójrzmy choćby na to co dzieje się dzisiaj w Egipcie. Wciąż jest bunt, tylko w naszym świecie zachodniej cywilizacji nastała stagnacja i bunt nie jest już potrzebny na dużą skalę. Znalazł on nowe ujścia, znacznie mniej widoczne.
ufff... tom się rozpisał
_________________
Jest takie miejsce, zwane „niebiosami", gdzie można dokończyć rozpoczęte tu dobro, gdzie spełniają się nie napisane opowieści i nie spełnione nadzieje. -- J.R.R. Tolkien
Aragorn I take to be my liege lord whether he claim it or no, and any wish from him to me is a command. -- Prince Imrahil
Naturalna reakcja i w różnych postaciach wciąż występuje - zaczynając od Egiptu, po nastolatków.
Trudniejsze pytanie - jesteśmy wolni, co zrobić? Jak tą wolność wykorzystać?
Chodzi o stawianie sobie wysokich wymagań - tu jest ten trochę inny bunt, który wydaje mi się być tu, gdzie żyjemy, najbardziej trafiony. Taki wniosek z mojego odbioru rzeczywistości, bo bunt wymaga określenia tego, co jest rzeczywistością, tego, przeciwko czemu jest skierowany.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach